G-625420
Ihre Browserversion ist veraltet. Wir empfehlen, Ihren Browser auf die neueste Version zu aktualisieren.

Siła robocza z Polski - mało pieniędzy za ciężką pracę (tłumaczenie artykułu)

Veröffentlicht am 09.06.2017

Polacy są drugą co do wielkości grupą migrantów w Niemczech. Gdyby ich tutaj nie było, to niektóre branże nie miałyby szans na utrzymanie się na rynku – bo wielu Polaków pracuje za małe pieniądze.

Obiecano jej 9,20 euro. Za taką stawkę godzinową Danuta, 48 lat, chciała opuścić Wrocław i pracować w fabryce mięsa pod Berlinem. „Tak dużo pieniędzy” - myślała.

Danuta nie chce podać swojego nazwiska. Pracę rozpoczęła krótko przed Wielkanocą. Pracowała tylko dwa dni. Nie dziwiło ją, że nie dostała do podpisania żadnej umowy o pracę. Przecież jest w Niemczech, gdzie wszystko jest uregulowane. Trzeciego dnia szef powiedział jej, że nie nadaje się do tej pracy, ma odejść i nie dostanie nawet centa. Za jej nocleg również nie zapłacono, tak jak obiecano. Kolejnym kłamstwem było to, że będzie codziennie dowożona do pracy i odbierana. „Cztery kilometry chodziłam pieszo” – opowiada Danuta. Rano tam, a wieczorem z powrotem. Jedyne co dostała od prywatnej agencji pracy tymczasowej to upomnienie: Nie zapłaciła za hostel...

Pracownicy berlińskiej poradni „Faire Mobilität” (uczciwa mobilność) znają wiele takich przypadków. Federacja niemieckiego związku pracowników rozpoczęła w 2011 roku projekt, który realizowany jest już w siedmiu niemieckich miastach. Celem projektu jest pomaganie ludziom właśnie ze środkowej i wschodniej Europy. Najczęściej wymienianymi nieprawidłowościami, na które trafiają Polacy w Niemczech to zbyt niskie wynagrodzenie, złe obchodzenie się z pracownikami, wykorzystywanie i oszustwo. Kierownik projektu Dominique John i jego współpracownicy doradzają pracownikom z Polski i tłumaczą im ich prawa. „Nasza praca jednak niczego nie zmieniła” – mówi John. „Obserwujemy coraz to więcej problemów.“

Firmy wykorzystują niewiedzę

John twierdzi, że niemieckie firmy są nieodpowiedzialne. Wykorzystują na swoją korzyść fakt, że pracownicy z innych państw nie zawsze wiedzą, co im w Niemczech przysługuje i nie zawsze rozumieją, co im się mówi lub daje do podpisania. Jeżeli w ogóle coś się z nimi podpisuje. Poza tym w ostatnich latach coraz więcej Polaków przyjeżdża do Niemiec, ponieważ teraz łatwiej jest im dostać pozwolenie na pracę.

Polska weszła do Uni Europejskiej w 2004 roku, jednak ze strachu, że Polacy zabiorą Niemcom pracę, warunki uzyskania pozwolenia były wyśrubowane. Aż do 2011 roku. Od tego czasu prawo swobodnego przepływu siły roboczej nie ma żadnych ograniczeń.

Obecnie w Niemczech żyje około 750 tys. Polaków. To po Turkach druga co do wielkości grupa migrantów. Niemiecki Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) zwraca uwagę na to, że „w ostatnich latach silny przyrost liczby migrantów z Polski i Rumunii nie jest tematyzowany, gdyż w centrum uwagi znajdują się azylanci”. Polacy przyjeżdżają tutaj, aby pracować, a nie dlatego że są biedni i chcą korzystać z niemieckich świadczeń socjalnych. Nawet jeżeli tutaj nie dostają odpowiedniego wynagrodzenia, to i tak zarabiają więcej, niż u siebie w domu, gdzie płaca minimalna wynosi 2,65 euro. „Jednak koszty związane z mieszkaniem i ceny żywności w Niemczech są dużo wyższe” - mówi John.

Niższe zarobki przy tych samych kwalifikacjach

Z danych urzędu ds. migracji BAMF i Federalnej Agencji Pracy można ustalić następjący profil Polaka w Niemczech: Dziewięciu z dziesięciu ma pracę, podczas gdy bezrobocie wśród obcokrajowców w Niemczech wynosi w sumie 16 %. Wśród 426 tys. zatrudnionych 360 tys. ma posadę obejmującą ubezpieczenia socjalne, czyli o 40 tys. więcej niż w zeszłym roku. Dwóch z trzech pracuje w sektorze usługowym, najczęściej w opiece lub sprząta. Dalszymi pracodawcami są fabryki i budowy.

Co dziesiąty Polak jest pracownikiem tymczasowym – tak jak Danuta z fabryki mięsa pod Berlinem. Wśród 64 tys. osób zatrudnionych w niewielkim wymiarze czasu pracy co czwarty jest pomocą w rolnictwie. Głównie zbierają truskawki lub obrabiają szparagi. Tak jak teraz, na początku sezonu.

Pracownicy z Polski wykonują ciężką i często źle opłacaną pracę, co nie jest spowodowane ich niskimi kwalifikacjami. Prawie połowa pracujących tu Polaków ma pokończone bardzo dobre szkoły; większość ma zawód, a co czwarty studiował. Mimo tego większość Polaków pracuje tylko jako pomoc. Prawie jedna czwarta pracuje jako robotnik wykwalifikowany, ale prawie nikt jako specjalista.

„Nawet przy tym samym poziomie wymogów zarabiają mniej niż Niemcy”, mówi Carola Burkert z Instytutu Badań Rynku Pracy i Zawodów (IAB). Szczególnie te imigrantki, które sprzątają lub opiekują się starszymi osobami zarabiają zdecydowanie za mało. Najczęstszym tego powodem jest nieuznawanie ich kwalifikacji zdobytych w ojczyźnie lub słaba znajomość języka niemieckiego.

Polki wypełniają dziury

Siła robocza z Polski ma dla Niemiec ogromne znaczenie. Szczególnie w sektorze opieki. Prawie 2,9 mln Niemców jest skazana na pomoc ze strony osób trzecich - a społeczeństwo niemieckie starzeje się i ludzi potrzebujących opieki będzie dalej przybywać. Opiekunowie ludzi starszych już od lat protestując zwracają uwagę na słabe wynagrodzenie i złą renomę zawodu. Według analiz Federalnej Agencji Pracy miejsca pracy w opiece nad osobami starszymi, w prównaniu do innych branż, są najdłużej nieobsadzone, czyli przeciętnie przez 162 dni.

Nie tylko brak wykwalifikowanych opiekunów jest problemem. Ogromna większość ludzi w Niemczech nie może sobie pozwolić na legalną opiekę przez 24h; nawet jakby chciała. I właśnie tę dziurę wypełniają opiekunki dla osób starszych z Polski. Wiele z nich pracuje na czarno, nie jest ubezpieczona i zarabia mniej, niż jest to dozwolone. Biznes z opiekunkami z Polski kwitnie, dlatego powstały agencje pośredniczące, po części o wątpliwej legalności. Jednak nie tylko te agencje czerpią korzyści z braku opiekunów w Niemczech, ale też 12 300 ambulatoryjnych usług pielęgniarskich.

Anna, 36 lat, nazywa swoją pracę „niewolnictwem”

Anna jest zatrudniona w pewnej berlińskiej firmie. Nie chce podać swojego nazwiska. Nie musi mieszkać w tym samym domu co osoba, którą sie opiekuje i nie musi być w gotowaości przez całą dobę, ale i tak uważa swoją pracę za niewolnictwo. Według umowy o pracę powinna pracować 173 godzin miesięcznie, jednak w rzeczywistości pracuje dużo więcej, a na odcinku wynagrodzenia są podane tylko 133 godziny pracy.

Jej wypłata brutto wynosi 17 euro za godzinę, jednak często nie jest przelewana punktualnie, dlatego raz spytała dlaczego. Odpowiedziano jej, że jest „głupia” i „niczego nie rozume”. Pracodawca umieścił ją we wspólnocie mieszkaniowej razem z innymi opiekunkami z Europy Wschodniej, gdzie pokoje są dwu lub trzyosobowe. Nie mają prywatności. „Już nie raz ktoś zemdlał w naszej wspólnocie i musieliśmy dzwonić po pogotowie” - mówi.

To jest ekstremalny przykład, który jednak pokazuje, jak zwodne są wyobrażenia wielu Polaków o pracy w Niemczech. Źródło: tagesspiegel.de/wirtschaft/polnische-arbeitskraefte-wenig-geld-fuer-harte-arbeit/19703412, 02.05.2017

Durch * gekennzeichnete Felder sind erforderlich.

..........................................................................................

Alle hier publizierten Fotos wurden entweder von mir gemacht oder tragen die CC0-Bezeichnung: www.pixabay.com

©2019   translation-depl                       All Rights Reserved                              Impressum

Cookie-Regelung

Diese Website verwendet Cookies, zum Speichern von Informationen auf Ihrem Computer.

Stimmen Sie dem zu?